Nie taki E-bike straszny jak go malują.
Rowery elektryczne mają dość negatywny PR. Od czasu kiedy są dostępne pojawiło się kilka mitów generujących bardzo krzywdzący obraz E-bike'ów w naszym społeczeństwie. Niektórzy twierdzą, że elektryki są odpowiednie jedynie dla osób starszych, ludzi którym nie chce się męczyć, osób niepełnosprawnych lub chcących po odblokowaniu uzyskać coś, co bardziej przypomina motocykl niż tradycyjny rower. Nic bardziej mylnego! Praktycznie każdy użytkownik tradycyjnego roweru odnajdzie E-bike, który będzie spełniał jego oczekiwania. Dodatkowo rowery elektryczne mogą być stosowane jako narzędzie do treningu dla sportowców, do rehabilitacji po kontuzji, czy jako swoisty wyrównywacz szans. Dodatkowo jest to świetny sposób na pokonywanie codziennej drogi do szkoły czy pracy. Niestety tak samo jak w przypadku tradycyjnego, analogowego roweru, nie ma tutaj konstrukcji uniwersalnych, nadających się do wszystkiego, więc postaram się przybliżyć Wam, który E-bike najlepiej spełni Wasze oczekiwania.
Elektryki do miasta.
Miejskie rowery elektryczne to obecnie najpopularniejszy typ E-bike’ów. Nie ma lepszego sposobu na codzienne przemieszczanie się po mieście. Nie zmęczymy się tak jak na normalnym rowerze, a mimo wszystko zaznamy trochę ruchu. Prócz tego miejskie rowery elektryczne oferują niesamowity poziom komfortu. Posiadają szerokie, najczęściej żelowe siodełka oraz geometrię, dzięki której nasza pozycja jest całkowicie wyprostowana. Dodatkowo miejskie E-bike’i posiadają najczęściej pełne błotniki i bagażnik. Dzięki temu bez dokonywania jakichkolwiek modyfikacji możemy wozić małe bagaże oraz wyjeżdżać bez względu na niepogodę. Przy wszechobecnych korkach i niewydolnej komunikacji nie ma chyba szybszego sposobu przemieszczania się w wielkomiejskiej dżungli.
E-bike wyprawowy.
E-bike to również świetna opcja do turystyki. Nie ważne czy mówimy tutaj o elektrycznych rowerach trekkingowych, zelektryfikowanych gravelach czy doposażonych w sprzęt bagażowy E-MTB. Szczególnie ten ostatni segment jest wyjątkowo atrakcyjny. Szersze opony pozwalają nam zjechać w cięższy teren, a większe opory toczenia niweluje nam wspomaganie z silnika elektrycznego. Turystyczne elektryki posiadają wiele możliwości na podpięcie sakw. Najczęściej prócz tylnego bagażnika, kolejny możemy zamontować na widelcu, co wpływa nie tylko na większe możliwości przewożenia bagaży, ale również równomierny rozkład masy. Podobnie jak swoje miejskie odpowiedniki, turystyczne rowery elektryczne również oferują wygodną pozycję oraz szerokie siodełka. Ważnym czynnikiem przy turystycznym wykorzystywaniu E-bike'a jest jego zasięg. Wielu producentów, jak na przykład Focus, oferuje możliwość podpięcia dodatkowego, zewnętrznego akumulatora, znacznie zwiększającego ilość możliwych do przejechania kilometrów.
E-MTB
Dochodzimy do segmentu, na który niektórzy czują święte oburzenie. Ale jak to?! Elektryczny rower do sportu?! Oczywiście! Elektryczny rower górski otwiera nam całe spektrum możliwości. Przede wszystkim to świetna możliwość powrotu do formy po kontuzjach, o jakie w kolarstwie górskim nietrudno. Obciążenia dla stawów i tkanek miękkich generowane podczas jazdy na elektryku są o wiele mniejsze niż podczas jazdy na klasycznym rowerze. Dodatkowo E-MTB jest bardzo dobrą opcją do szlifowania techniki do zjazdów. Podczas podjazdów nie tracimy aż tyle energii, co na analogowym rowerze, i w pełni możemy skupić się na o wiele przyjemniejszych zjazdach. Szczególnie widoczne jest to w górach, gdzie kilkunastoprocentowe upchille to nic nadzwyczajnego. Dodatkowo jazda E-MTB w terenie to świetna zabawa. Nadal wymaga techniki i skupienia, jednak nie wyczerpie nas fizycznie w takim stopniu jak zwykły rower górski.
E-szosa?
Przyznam, że nawet dla mnie koncept zelektryfikowanej szosy wydawał się mocno absurdalny. Na co komu ciężki rower szosowy? Na co komu szosa, która pojedzie ze wspomaganiem maksymalnie 25 km/h skoro o wiele większe prędkości przelotowe są w zasięgu nawet totalnych amatorów na szosówkach bez wspomagania? Otóż elektryczna szosa to swoisty wyrównywacz szans. Docenią go szczególnie nasi bardziej zaawansowani koledzy ponieważ nie będą musieli na nas czekać na każdym skrzyżowaniu. Jak w przypadku każdego roweru elektrycznego prawdziwe walory użytkowe zelektryfikowana szosa ujawni w górach. Niech pierwszy rzuci kamieniem ktoś, kto na klasycznym rowerze potrafi utrzymać prędkość 25 km/h na całej długości stromego, górskiego podjazdu. Przy szosówce ze wspomaganiem nie jest to żaden problem.
Podsumowanie
Nie taki E-bike straszny jak go malują. Praktycznie każdy, niezależnie od stopnia zaawansowania, czy przygotowania fizycznego, może znaleźć coś dla siebie. Jeszcze kilka lat temu poruszanie się rowerem elektrycznym narażało kolarza na uśmiechy politowania. Dzisiaj wśród użytkowników elektryków znajdziemy takie nazwiska jak Sean Yates, Nino Schurter, Sam Pilgrim, Yolanda Neff czy Tom Pidcock. Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie twierdzi, że wymienieni powyżej nie daliby rady wykręcić dobrego wyniku na rowerze bez wspomagania. Nie samymi KOM'ami na strawie jednak człowiek żyje. Dobrze raz na jakiś czas pojeździć dla przyjemności. A jeśli przy okazji możemy się mniej zmęczyć to nad czym się tu zastanawiać?
Zespół Mrozbike:
Emil
Szymeon
Hania
Rowery elektryczne mają dość negatywny PR. Od czasu kiedy są dostępne pojawiło się kilka mitów generujących bardzo krzywdzący obraz E-bike'ów w naszym społeczeństwie. Niektórzy twierdzą, że elektryki są odpowiednie jedynie dla osób starszych, ludzi którym nie chce się męczyć, osób niepełnosprawnych lub chcących po odblokowaniu uzyskać coś, co bardziej przypomina motocykl niż tradycyjny rower. Nic bardziej mylnego! Praktycznie każdy użytkownik tradycyjnego roweru odnajdzie E-bike, który będzie spełniał jego oczekiwania. Dodatkowo rowery elektryczne mogą być stosowane jako narzędzie do treningu dla sportowców, do rehabilitacji po kontuzji, czy jako swoisty wyrównywacz szans. Dodatkowo jest to świetny sposób na pokonywanie codziennej drogi do szkoły czy pracy. Niestety tak samo jak w przypadku tradycyjnego, analogowego roweru, nie ma tutaj konstrukcji uniwersalnych, nadających się do wszystkiego, więc postaram się przybliżyć Wam, który E-bike najlepiej spełni Wasze oczekiwania.
Elektryki do miasta.

Miejskie rowery elektryczne to obecnie najpopularniejszy typ E-bike’ów. Nie ma lepszego sposobu na codzienne przemieszczanie się po mieście. Nie zmęczymy się tak jak na normalnym rowerze, a mimo wszystko zaznamy trochę ruchu. Prócz tego miejskie rowery elektryczne oferują niesamowity poziom komfortu. Posiadają szerokie, najczęściej żelowe siodełka oraz geometrię, dzięki której nasza pozycja jest całkowicie wyprostowana. Dodatkowo miejskie E-bike’i posiadają najczęściej pełne błotniki i bagażnik. Dzięki temu bez dokonywania jakichkolwiek modyfikacji możemy wozić małe bagaże oraz wyjeżdżać bez względu na niepogodę. Przy wszechobecnych korkach i niewydolnej komunikacji nie ma chyba szybszego sposobu przemieszczania się w wielkomiejskiej dżungli.
E-bike wyprawowy.
Focus Aventura2 6.6 Sandbrown
E-bike to również świetna opcja do turystyki. Nie ważne czy mówimy tutaj o elektrycznych rowerach trekkingowych, zelektryfikowanych gravelach czy doposażonych w sprzęt bagażowy E-MTB. Szczególnie ten ostatni segment jest wyjątkowo atrakcyjny. Szersze opony pozwalają nam zjechać w cięższy teren, a większe opory toczenia niweluje nam wspomaganie z silnika elektrycznego. Turystyczne elektryki posiadają wiele możliwości na podpięcie sakw. Najczęściej prócz tylnego bagażnika, kolejny możemy zamontować na widelcu, co wpływa nie tylko na większe możliwości przewożenia bagaży, ale również równomierny rozkład masy. Podobnie jak swoje miejskie odpowiedniki, turystyczne rowery elektryczne również oferują wygodną pozycję oraz szerokie siodełka. Ważnym czynnikiem przy turystycznym wykorzystywaniu E-bike'a jest jego zasięg. Wielu producentów, jak na przykład Focus, oferuje możliwość podpięcia dodatkowego, zewnętrznego akumulatora, znacznie zwiększającego ilość możliwych do przejechania kilometrów.
E-MTB

Focus Jam2 9.9 Nine Red/Black
Dochodzimy do segmentu, na który niektórzy czują święte oburzenie. Ale jak to?! Elektryczny rower do sportu?! Oczywiście! Elektryczny rower górski otwiera nam całe spektrum możliwości. Przede wszystkim to świetna możliwość powrotu do formy po kontuzjach, o jakie w kolarstwie górskim nietrudno. Obciążenia dla stawów i tkanek miękkich generowane podczas jazdy na elektryku są o wiele mniejsze niż podczas jazdy na klasycznym rowerze. Dodatkowo E-MTB jest bardzo dobrą opcją do szlifowania techniki do zjazdów. Podczas podjazdów nie tracimy aż tyle energii, co na analogowym rowerze, i w pełni możemy skupić się na o wiele przyjemniejszych zjazdach. Szczególnie widoczne jest to w górach, gdzie kilkunastoprocentowe upchille to nic nadzwyczajnego. Dodatkowo jazda E-MTB w terenie to świetna zabawa. Nadal wymaga techniki i skupienia, jednak nie wyczerpie nas fizycznie w takim stopniu jak zwykły rower górski.
E-szosa?

Przyznam, że nawet dla mnie koncept zelektryfikowanej szosy wydawał się mocno absurdalny. Na co komu ciężki rower szosowy? Na co komu szosa, która pojedzie ze wspomaganiem maksymalnie 25 km/h skoro o wiele większe prędkości przelotowe są w zasięgu nawet totalnych amatorów na szosówkach bez wspomagania? Otóż elektryczna szosa to swoisty wyrównywacz szans. Docenią go szczególnie nasi bardziej zaawansowani koledzy ponieważ nie będą musieli na nas czekać na każdym skrzyżowaniu. Jak w przypadku każdego roweru elektrycznego prawdziwe walory użytkowe zelektryfikowana szosa ujawni w górach. Niech pierwszy rzuci kamieniem ktoś, kto na klasycznym rowerze potrafi utrzymać prędkość 25 km/h na całej długości stromego, górskiego podjazdu. Przy szosówce ze wspomaganiem nie jest to żaden problem.
Podsumowanie

Focus Sam2 6.9
Nie taki E-bike straszny jak go malują. Praktycznie każdy, niezależnie od stopnia zaawansowania, czy przygotowania fizycznego, może znaleźć coś dla siebie. Jeszcze kilka lat temu poruszanie się rowerem elektrycznym narażało kolarza na uśmiechy politowania. Dzisiaj wśród użytkowników elektryków znajdziemy takie nazwiska jak Sean Yates, Nino Schurter, Sam Pilgrim, Yolanda Neff czy Tom Pidcock. Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie twierdzi, że wymienieni powyżej nie daliby rady wykręcić dobrego wyniku na rowerze bez wspomagania. Nie samymi KOM'ami na strawie jednak człowiek żyje. Dobrze raz na jakiś czas pojeździć dla przyjemności. A jeśli przy okazji możemy się mniej zmęczyć to nad czym się tu zastanawiać?
Zespół Mrozbike:
Emil
Szymeon
Hania